Pan Zdzisław Antoni Syty z miejscowości Swaryczów wyplata przepiękne, niepowtarzalne i wyjątkowe koszyki (duże i małe w zależności od materiału, jaki uda się zebrać).
Sztuka wyplatania koszy była kiedyś powszechna. Dzisiaj umiejętność ta prawie zanika. Dawniej każdy gospodarz umiał wykonać samodzielnie przedmioty, które były przydatne w gospodarstwie rolnym. Były to miotły brzozowe, grabie drewniane lub zęby do nich, kosisko, toporzysko do siekiery czy kosze potrzebne do prac w gospodarstwie. Do ich wykonania nie były potrzebne maszyny, a jedynie nóż, sprawne ręce i cierpliwość. Niezbędnego materiału dostarczała okoliczna przyroda. Zabudowania Pana Sytego otoczone są lasem i łąkami poprzecinanymi rowami melioracyjnymi, nad którymi rośnie łozina, materiał wykorzystywany do wyplatania koszy.
Wykonanie jednego kosza to osiem godzin pracy i to pod warunkiem, że materiał jest już przygotowany. Kosz jest wtedy solidny i trwały. Przygotowanie łoziny polega na jej oczyszczeniu i „pocięciu” na cieńsze listewki. Kabłąki do koszy Pan Zdzisław wygina na „ciepło”, tzn. ogrzewa je nad kuchnią i dopiero wtedy nadaje im pożądany kształt. Następnie zostawia je tak długo aż się ten kształt utrwali. Tak wygięte kabłąki są bardziej elastyczne i nie pękają w trakcie wyplatania.